Spostrzeżenie – moja rodzinka
ma ogród, więc de facto wychodzimy z domu „do ogrodu”, ale kiedy mamy to
zrobić, każdy z nas nazywa to inaczej.
JA – idę na pole
MĄŻ – idzie na dwór
JÓZIO – idzie na podwórko
(nawyk z przedszkola)
ZOSIA – nie idzie jeszcze
nigdzie i nic jeszcze nie mówi:-)
Widziane z okna domu. Urocze? Nie, smutne. To mała sarenka, odłączona od stada, które uciekło bo obok nich przejechał samochód. Widoczne na zdjęciu małe pole otoczone jest ogrodzeniami domów, które powstały niedawno na łąkach, gdzie były szlaki saren.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz