Chętnie byłabym już na
emeryturze (oczywiście zakładając, że ZUS nie splajtuje i coś
będzie nam „dawał”). Mam tyle pasji, które dają mi poczucie
samorealizacji, tyle zainteresowań, żeby dalej się rozwijać, że
naprawdę nie nudziłabym się:-) Co nie zmienia faktu, że uwielbiam
swoją pracę. Lubię to co robię. I mała część mnie tęskni za
realizacją swoich ambicji, jednak duża część mnie myśli ze
zgrozą o spędzaniu takich pięknych dni jak ten za biurkiem,
zamiast na spontanicznej wycieczce nad jezioro Żywieckie, o tym, że
znowu będzie trzeba nastawiać budzik.
Fakt – teraz w domu mam dwa
naturalne budziki. Józek i Zosia wstają jednak koło 8 rano. To
prawie 3 godziny później niż moja pobudka do pracy. Zosi się już
stałe pory drzemki usystematyzowały, coraz więcej można z nią
robić, coraz dłużej bawi się sama. A Józek ma już swoje małe
życie – przedszkole. Tak... można być przy dwójce dzieci
bardziej wypoczętym niż przy jednym, bo przy pierwszym wszystko
jest nowością i przynajmniej ja za bardzo się przejmowałam. Teraz
się dalej przejmuję, ale jest we mnie więcej luzu, więcej świadomości.
Moja bliska koleżanka mówi to samo, że przy dwójce ma się większy luz i nie panikuje się tak bardzo i łatwiej jakoś wszystko zorganizować ;)
OdpowiedzUsuńA jeziorko piękne- lubię takie klimaty :) Miłego weekendu!