Data
magiczna: 19 czerwca. Przeprowadziliśmy się!!! Uczciwie rzecz
ujmując to tak jedną nogą się przeprowadziliśmy, od dziś śpimy
w naszym nowym domu. Jednak tylko część rzeczy jest przeniesiona,
a z łazienki korzystamy w mieszkaniu mojej Mamy (nad naszym
mieszkaniem; nasz dom podzielony jest na dwa całkowicie osobne
mieszkania). Łazienka miała już być gotowa ale okazało się, że
źle zainstalowano nam wyjście wody i nie można podłączyć
baterii. Wykonawca sprowadza rozety do prysznica z Hiszpanii, żeby
zniwelować zmianę rozstawu (w Polsce tak szerokich nie ma), a to
zajmie... miesiąc. Nie ma jak niespodzianki wyskakujące w ostatniej
chwili.
Ach
fachowcy...
Oczywiście
nie samym remontem i przeprowadzką człowiek żyje, więc zrobiliśmy
sobie wypad do Rancha na widoku w Kętach. Józek jechał na koniu (wraz z
panią trenerką), zmiatał stajnię i bawił się z psem. Fajnie
było :-) Dla Józka to już druga przygoda z koniem, pierwszy raz na
koniu siedział jak miał roczek.
Bardzo
lubię to miejsce, bo w odróżnieniu od większości stajni jakie
zwiedziłam jest czyste, zadbane, ze smakiem wykończone, po prostu
stylowe.
Kto
ma jutro wolne? Włosi mówią na to ponte,
czyli most (łączenie ustawowo wolnych dni pojedynczym urlopem w większą
całość). Ja niestety idę do pracy – mamy sezon urlopowy, dwie
koleżanki z działu smażą się na heban w Turcji i Bułgarii, więc
pracy przy zastępstwach jest niemiłosiernie dużo. Jutro będzie
spokojnie, planuję odkopać się z raportów, dokumentów i
wszystkiego co należy wypełnić. Teraz trochę żałuje, że nie
wybrałam urlopu – aż mnie kusi poznosić rzeczy popakowane w
kartonach na strychu do naszego nowego domku, urządzić się :-)
Będzie musiało to poczekać do soboty bo jutro po pracy mamy
spotkanie z projektantem przyłącza wody miejskiej, jakie to
romantyczne :-/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz