/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

niedziela, 18 sierpnia 2013

Turystyka kulinarna x2/rok


Śluby miałam dwa. Z tym samym mężczyzną. Historia fajna. Ale nie na dziś. Jest już dawno po ciszy nocnej, chce mi się spać, ale w okresie letnim dom właściwie służy nam tylko do powrotów na noc, więc nie mam kiedy pisać. Tak... dom, to fantastyczne miejsce, do którego chętnie wracam spać...
 
Ponieważ obchodzimy letnią i zimową rocznicę ślubu, innych rocznic już nie obchodzimy – pamiętam tylko, że zaręczyliśmy się w Yosemite Park, w rocznicę ślubu teściów (chyba 21 kwiecień) ale nie pamiętam daty żadnego pierwszego spotkania, czy pocałunku.
Jakbym miała skwitować co charakteryzuje nasze „obchody” rocznicowe, wystarczyłyby dwa słowa: wyjazd+jedzenie.
 fettucine_flickr_VancityAllie_CC BY-NC-SA 2.0
Najlepsza była ostatnia rocznica zimowa. Po pracy mąż po mnie podjechał. Liczyłam na to, że coś szykuje, ale kiedy zaproponował McDonalds minka mi zrzedła. No zeszliśmy ze standardu... Okazało się, że pojechaliśmy do eleganckiej restauracji, do Zakopanego, tylko po to, żeby zjeść i oglądnąć świąteczne światełka na Krupówkach. McDonalds miał zaspokoić pierwszy głód na czas podróży. Za to dwa lata wcześniej zimą wybraliśmy się do Sielanki w Ustroniu. Była akurat wichura – taka, że na drogę drzewa spadały, szalała straż i policja, ale pojechaliśmy. Wracając dostaliśmy telefon od mojej mamy, że na dom spadła wielka sosna... Aż mi się zimno zrobiło na wspomnienie... Wolę lato;-)
Dwa lata temu poszliśmy do Nowego Świata w Bielsku-Białej, rok temu do Cieszyna na deser, a na obiad do bardzo lubianej przez nas karczmy w Ochodzitej, w tym roku – do hotelu Jawor wJaworzu na penne z kurczakiem, parmezanem i szpinakiem w śmietanie oraz na najlepszą panna cotte na Podbeskidziu. Spędziliśmy tam cały dzień, ponieważ BeskidCup, turniej tenisowy gwiazd, odbywał się w ogrodach hotelu. Józio zrobił sobie zdjęcie z Kasią Skrzynecką:-)
 
Podziwiać turniej w hotelu Jawor wróciliśmy też 15.08 – rowerem, z domu. Całodniowa wyprawa.
 

W piątek wybrałam się na panieński koleżanki, z lekcją pole dance, babskimi drinkami typu „musujący kompocik z brzoskwiń” i cudownie ciepłym wieczorem w tle. Pozostałe dni weekendu spędziliśmy pod gołym niebem – w sobotę na grillu, rybka z Kołobrzegu przywieziona, karczek i sałatka ze smażoną cukinią, a w niedzielę do wieczora na basenie (zdjęcie) bawiliśmy się we troje (ja+mąż+synek), a po nim, w towarzystwie mojej siostry i jej rodzinki, na ich działce zrobiliśmy ognisko, upiekliśmy kiełbaski (lubię takie lekko zwęglone ;-), była sałatka grecka i domowe ciasto drożdżowe. Wakacje są cudowne.
 
A kolejne weekendy w rozjazdach... Może coś do Was napiszę w tzw. międzyczasie, ale generalnie biorę urlop od komputera, na miesiąc. Wrócę w połowie września – zaraz, zaraz... wtedy też będzie rocznica... 1 września 2012 zaczęła się nasza wspólna historia, NASZ blog:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates