/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

środa, 1 maja 2013

Coś się kończy, coś zaczyna...


Pochmurny poranek, 09:09, obudziliśmy się. Moja Babcia mawiała, że kiedy spontanicznie popatrzy się na zegarek i będzie godzina jak bliźniacza para cyfr: 09:09, 10:10, 15:15 itd., to znaczy, że ktoś właśnie o nas myśli.

Rok temu obudziliśmy się również w składzie trzyosobowym, o 5:45. Półprzytomni z dwumiesięcznym Józiem, mąż zabrał się do przebierania mu pieluszki i… odkrył pusty worek pampersów. Nic! Z czasów studenckich, kiedy dorabiałam sobie wykładając towary przez agencję pracy tymczasowej w TESCO pamiętałam, że w dni takie jak 1 maja sklepy są zamknięte od 6 rano, nie od północy. Mąż miał kwadrans na dojechanie do sklepu z naszego mieszkania, a to kilka dobrych kilometrów… Jakimś cudem mu się udało, ostatni był przy kasie.

Wczoraj spadła na mnie kolejna rewolucja w pracy – praktycznie cały mój team się zwalnia, przenosi do innych sekcji. Po trzech latach spokoju, stabilizacji i idealnie zgranej współpracy, wszystko wywraca się do góry nogami. Powtarzam sobie, że nie takie rzeczy przetrwałam, dam radę, to nic wielkiego, ale wczorajsza decyzja – mojej całej, jednej i niezastąpionej podwładnej, dobiła mnie totalnie… Niby nic wielkiego się nie dzieje, ale to już nie będzie TO.

Szalony kwiecień zmian, the end.
Tirol_flickr_marketing deluxe_CC BY-NC-SA 2.0

Dziś jest jałowo – mój mąż, jest z serii tych co muszą coś robić. Nie sprawia mu frajdy rozmowa w domowych pieleszach, dobra kawa, ciasto, czy królewskie krewetki czekające na nas w zamrażarce, jeżeli nie ma perspektywy aktywności. Ale każdy ma swój styl. Dzięki temu, może oboje cieszymy się na jutro – w końcu wyjeżdżamy:-) Witaj mój prezencie trzydziestkowy:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates