/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

poniedziałek, 20 maja 2013

Babia Góra, czyli drogie Panie, jesteśmy u szczytu


Wiesz co to komfortowy dom? Klub gogo. Czytam właśnie kolejną książkę Kathy Reichs stanowiącą inspiracje dla serialu Kości. Ale ja nie o tym... Moi mężczyźni właśnie poszli na basen, a ja się wywinęłam, żeby odrobić się po wyrwanym z życiorysu weekendzie.
Katiwce_flickr_bobbybradley_CC BY-NC 2.0
A weekend był cudny. 
Katowice City, słońce, lody Magnum w McDonaldzie, zapiekanka z ziemniaczków, grzybków, boczku, śmietany i sera w CityRock, potem pierogi z soczewicą w restauracji Patio, taa... tak można studiować. To było jak wycieczka, a nie pierwszy "normalny" zjazd w Szkole. Mapa google wydrukowana i przeanalizowana, 8 minut od dworca, wyznacz trasę i taram! Stara kamienica, drewniane skrzypiące schody, a w głowie pytanie „czy w środku będzie salka szkolna? Nuda i rozczarowanie?”. Było tak jak powinno być – jasno, przestronnie, przytulnie. Ściana okien, białe, miękkie krzesła, bufet kawowy, babskie dodatki, drewniana podłoga. Czysto. Pomyślałam nawet, że sama tak bym urządziła przerobione stare mieszkanie w kamienicy, na salę szkoleniową. Może dlatego tak mnie rozczarował brak luster w WC... Jedyna kobieco nieprzemyślana rzecz ;-)

Z mojej wiedzy wybrane fragmenty.
Trening interpersonalny to takie BHP dla trenera. Oczyszcza, pozwala mi się poczuć bezpiecznie ze sobą i grupą (warunek uczenia się), pokazuje zagrożenia stanowiskowe ;-)
Pierwsze wrażenie to niekoniecznie mylna opinia, to jednowymiarowa kalka. Potem zaczynam osobę poznawać i widzieć ją trójwymiarowo.
W pracy trenera narzędziem jest trener, dobrze wiedzieć jak ono działa.
W treningu parę rzeczy wiemy, dokładnie to parę: początek i koniec, reszta zależy od grupy. W warsztacie podąża grupa za trenerem, a on pilnuje celów.
Faza konfliktu to inwestycja, niezbędna do dobrej współpracy (najpierw w procesie grupowym mamy fazę orientacji, potem konfliktu, następnie współpracy i pogłębionej współpracy).
Polter – zwyczaj na Opolszczyźnie imprezy przed-weselnej, żeby zintegrować gości z obu stron pary młodej. To tak przy okazji ;-)
Katowice_flickr_alex-pl_CC BY-NC-SA 2.0
No i pociąg. Ja z moją chorobą lokomocyjną (to jak chichot losu, pasją zrobić podróżowanie u osoby z chorobą lokomocyjną), czytać mogę tylko w pociągu i samolocie, więc to że do Katowic mam świetne połączenia PKP to sam miodzio. Sobota wyjazd 8:28, powrót 19:40, niedziela wyjazd 7:28 powrót 19:40 (niestety na powrót czekam ponad godzinę w niedzielę, ale nie ma tragedii). Następny zjazd za miesiąc. Już tęsknię za moją grupą, babińcem.


P.S. W zeszły poniedziałek mąż zabrał mnie na „przeprosinową” kolację do Zbójnickiej Chaty, wbrew pogodzie (szare chmury, siąpiło i wiało). Do 21 zbierają po 7 zł za sam przywilej wjazdu na Równicę, szok.
P.S. II Dawno temu jeździłam z mamą do Gaudi Cafe na Wawelską w Katowicach. I tak mi się to miasto kojarzy. Nie industrialnie, nie szaro, nie (stereo)typowo. Moje miasta to Kraków, Bielsko, Rzym, a teraz dojdą Katowice, ale takie po mojemu :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates