/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

sobota, 16 lutego 2013

Halo, halo, Dortmund

Pamiętacie jak w filmie American Beauty, główny bohater roztkliwia się nad szarpanym przez wiatr woreczkiem foliowym? Film uwielbiam, ale tę scenę muszę sobie w głowie przetłumaczyć, bo w pierwszym odruchu odzywa się moja ekologiczna dusza i krzyczy o śmieciach poniewierających się na ulicy. Tak samo działają na mnie balony puszczane do nieba w czasie festynów. Przecież gdzieś spadną (już widzę w wyobraźni zawalony nimi strumyk leśny). A rozkładają się ze sto lat.
Jednak, kiedy we wtorek zniżaliśmy się do lądowania w Dortmundzie, i nad polami zobaczyłam samotny czerwony balonik, szarpany przez wiatr, zrobiło mi się jakoś tak lekko i przyjemnie. To będzie dobry dzień.



 Germany_flickr_Werner Kunz_CC BY-NC-SA 2.0


W samolocie usiadłam koło bardzo sympatycznej dziewczyny. Z Polski wyjechała studiować germanistykę na uniwersytecie w Niemczech. Teraz już ma doktorat i prowadzi wykłady. Do Polski lata kilka razy w roku na spotkania rodzinne.

Ponieważ zdecydowałam się na lot dzień wcześniej niż zaplanowana była wizyta w firmie, wieczór miałam dla siebie. Trzeba było zrekompensować mężowi nieobecność w Walentynki i coś kupić dla synka. Znajomi, którzy tu byli, zapowiadali, że w spożywczym 90% rzeczy jest tańszych niż u nas, podobnie ubrania, czy ozdoby do domu. Sprawdziło się. Tak więc dla obu mam kupiłam przyprawy, dla męża kostkę do erotycznej gry, a dla synka zabaweczkę oraz kilka gadżetów na urodziny – świeczka miś, napis Happy Birthday i zimny ogień w kształcie 1 (bo to będzie roczek). A dla siebie – króliczek wielkanocny, śliczny, fioletowy, z drewna. Za wszystko zapłaciłam mniej niż 10 Euro.

Hotelik, który miałam załatwiony był jak mieszkanie starej ciotki. Wypucowany, ciepły, z sercem i… „nieelegancki”. Sztuczne kwiaty, skrzypiąca podłoga, obrusiki, plastik udający kryształowe wazony i tysiące kalendarzy – w starej windzie, w pokoju, na półpiętrach, w recepcji. Masa. Na szczęście pyszne domowe śniadanie zrekompensowało tortury na moim poczuciu estetyki.

W firmie przygotowali dla mnie prezentację, a potem poszłam na plant tour – zwiedzanie fabryki. Wieczorem, wraz z jednym z dyrektorów pojechaliśmy do innego, naszego zakładu, oddalonego bagatela o 5 godzin jazdy w jedną stronę. Zatrzymaliśmy się w hotelu Holiday Inn i poszliśmy na znakomitą kolację do lokalnej restauracji wraz z jedną z dziewczyn z lokalnego HR. Kominek, lampki, barbecue, lokalne ciemne piwo i znakomite jedzenie. Środy to dzień sznycla, więc zdecydowałam się na danie dnia z typowo niemiecką odmianą kapusty kiszonej podaną z rukolą, pomidorami, zieloną fasolą i sosem oraz ze złociście wypieczonymi frytkami.
 Germany_Schloßklausen-Schnitzel & Pommes Frites_flickr_JaBB_

 Śniadań w Holiday Inn nie trzeba chyba zachwalać :-) Przed 9 zameldowaliśmy się w zakładzie. Schemat wizyty powtórzył się. Prezentacja na moją cześć, a potem zwiedzanie produkcji. Całkiem innej niż w poprzednim zakładzie. Udomowionej kwiatkami i zdjęciami, w zależności od działu, jeżeli pracowali sami panowie to oczywiście gołe babeczki prężyły się w każdym kącie (ciało-mięso), a jeżeli panie, dzieci, pejzaże, szczeniaki. A w poprzednim zakładzie? Lean, Kaizen, 5S, Kanban i inne nowomodne wynalazki, profesjonalne i nieosobiste. Moja polska firma sprzedaje produkty produkowane w obu tych zakładach. Teraz, jak już nie tylko są dla mnie numerami, ale konkretnymi miejscami ze swoją specyficzną kulturą organizacyjną, z całą pewnością będzie mi się inaczej pracowało. Lepiej.

Jedząc okropny gulasz, z rozgotowanymi ziemniakami, z plastikowego pojemnika do cateringu, pomyślałam o Walentynkach. Przed wyjazdem zostawiłam w domu ukrytą kopertę z piękną kartką walentynkową przedstawiającą parę tańczącą tango argentino, namalowaną jakby węglem na płótnie. Tylko dzięki kursowi tango argentino mój mąż zdobył mój numer telefonu, więc kartka z nieprzypadkowym motywem. Ciekawe czy zrobi mu się ciepło na sercu, kiedy ją zobaczy? Ciekawe czy on o mnie dzisiaj myśli? Ciekawe co robi teraz mój ukochany dzidzioczek (dzień wcześniej dostałam mms od męża ze zdjęciem jak „JÓZIO PIERWSZY RAZ RYSUJE” kredkami woskowymi)? Grupa dyrektorów dyskutowała o czymś po niemiecku, a moje myśli były daleko stamtąd. W domu, z moimi bliskimi.

W moim rodzinnym domu obchodziliśmy fajniejsze święto niż Dzień Zakochanych, 14 luty to był Dzień Miłości. Do rodziców, żony, męża, dzieci, nawet zwierzaków domowych, każdy mógł dostać jakiś drobiazg. Wydaje mi się, że to o wiele przyjemniejsza i nie raniąca starych panien i starych kawalerów, wersja :-)
 Germany 2_flickr_Werner Kunz_CC BY-NC-SA 2.0


Po kiepskim lanczu czekała mnie rozmowa między towarzyszącym mi dyrektorem, a jednym z pracowników. Career interview. Jak pan widzi swoją przyszłość? Jakie miał pan wcześniej oczekiwania? Fajny młody człowiek, fajne doświadczenie. A później… czekanie, czekanie, czekanie. Dyrektora wciągnęło w wir zebrań, a ja bez Internetu, bez książki, która marnowała się w bagażniku samochodu, który widziałam z okna meeting roomu, gdzie przyszło mi siedzieć i czekać kilka godzin, bez żadnej szansy na zabicie czasu kisiłam się i stawałam coraz bardziej senna i sfrustrowana bo przed nami kolejne kilka godzin jazdy samochodem i za krótka noc, żeby odpocząć.

Dzień trzeci, trzeci zakład, trzeci hotel, trzecie miasto. Mój mózg w gotowości do zakodowania tysiąca nowych wiadomości, byleby tylko znowu nie kazali mi czekać…
 Germany_Schnitzel mit Kaisergemüse & Rösti_flickr_JaBB_CC BY-NC-ND 2.0


2 komentarze:

  1. Wiesz, w naszej rodzinie to też trochę takie święto miłości - przesyłamy sobie z rodzicami życzenia, ja piszę też do moich przyjaciółek. Jak jeszcze byliśmy w Polsce, to moja Mama kupowała nam drobne czekoladki serduszka. To dużo milsze niż postrzeganie Walentynek jako święta tych, którzy mają swoją drugą połówkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. :-) Może kiedyś zmieni się jego oblicze ;-) Choć pewnie wymyślą taki dzień w innej dacie, żeby znowu nakręcić rynek prezentów...

    OdpowiedzUsuń

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates