/Development/

/Mindfulness/

/Work-Life Balance/

/Happiness/

/Sense of accomplishment/


Breaking News

sobota, 28 września 2013

Part II - Gran Canaria

Na wakacjach (stacjonarnych) rodzi się nowa rutyna dyktowana godzinami posiłków, tym kiedy najlepiej rezerwować leżak na basenie hotelowym, tym czy zachód słońca jest od strony morza i kiedy jest na plaży ciekawiej, nawet czasami tym, kiedy są sprzątane pokoje (niech żyje codziennie świeża, pachnąca pościel – wiem, że to nie eko, ale to tylko 14 dni rozpusty, obiecuję, po powrocie wyrównać to naturze i zapuścić się w praniu;-). W zeszłym roku nasze dziecko musiało się dostosować do nas, w tym roku wygodniej nam było się dostosować do niego. Potrzebowałam trzech pierwszych dni wakacji, na poukładanie sobie tej nieznanej mi wcześniej, wakacyjnej rzeczywistości.


Dziecko jest jak magnes – przypadkowi ludzie otwierają się, zaczynają z Tobą rozmawiać. Nasz mały magnes działał ze zdwojoną siłą na Holendrów i kelnerów (na posiłkach, wśród masy innych dzieci młodszych i starszych, to jemu musiki z jabłka, picie i inne dobroci podrzucali). Koło hotelu mieliśmy możliwość spaceru do parku lub Wesołego Miasteczka z tysiącem światełek i karuzelami dedykowanymi głównie dla małych dzieci. Synek wieczorem (21:00) szedł na MiniDisco (kaczuszki, Veo Veo, czy Chu Chu ua to obowiązkowe punkty wieczoru, do których maluchy z animatorami bawiły się), potem albo wyjście na spacer na promenadę, albo Wesołe Miasteczko, spać szedł przed 23:00, za to nadrabiał 3-4 godzinną drzemką w godzinach największego upału (o ile na W. Kanaryjskich można mówić o upale, bo pogoda jest bardzo przystępna). Uzależnił się od soku z ananasa i naprawdę dał nam odpocząć (czasami się zamienialiśmy opieką, czasami sam się sobą zajmował, a czasami dobrze się razem bawiliśmy).

Najciekawszy był dzień wycieczki, kiedy wynajęliśmy auto i objechaliśmy całą wyspę – plaża zakochanych koło Puerto Rico, Puerto de Mogan zwane kanaryjską Wenecją, skały położone na 1742 m. Roque Nublo wśród surowych gór, Agaete i Galdar oraz stolica wyspy Las Palma, gdzie wylądowaliśmy na starówce Vegueta, w świecie „prawdziwych ludzi”, nie turystów:-)
 Playa de los Amadores
 Puerto de Mogan

 Presa de los Hornos - środek wyspy Gran Canaria

 Zjazd z gór do Agaete - ląd, morze, chmury i niebo

Najpiękniejszy za to był ostatni dzień. Po śniadaniu, na które zwykle budziło nas dziecko koło 08:30 i totalnym lenistwie na leżakach basenowych, w samym basenie i hotelowym jacuzzi, o 17:00 pojechaliśmy na promenadę do Meloneras. Tam w stylowej  kawiarni, z daleka przyciągającej kakofonią zapachów, zamówiliśmy przepyszne ciasta i Cafe Cortado. Następnie wybraliśmy się na długi spacer brzegiem morza, od latarni w Meloneras, przez wydmy w Maspalomas, w stronę kolejnej miejscowości Playa del Ingles. Znacie ten rodzaj piasku, który jest jasny, miękki, a jednocześnie nie zapada się, kiedy po nim idziesz? Można tak spacerować kilometrami, kiedy fale ciepłego morza muskają Ci stopy, otacza Cię niesamowity widok, a Ty jesteś w całości, tu i teraz. Wróciliśmy na kolację, co szczerze mówiąc brzmi nieadekwatnie do ilości pysznych potraf jakie co wieczór mieliśmy w hotelu do wyboru. Po kolacji posłuchaliśmy jeszcze muzyki na żywo w jednej z hotelowych kawiarni – robiliśmy wszystko, żeby wieczór się jeszcze nie skończył. Ciepło, gwar, refleksy podświetlonej nocą wody, radość życia. 
 Maspalomas, wydmy



 Maspalomas, nasza plaża


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moja lista blogów

Łączna liczba wyświetleń

Designed By Blogger Templates