Torcik
urodzinowy synka. Nie Spiderman, nie Superman, ale Batman ponad
wszystkich. W sumie, to jak najbardziej się z tym zgadzam. Józio
bazuje na 2 fragmentach odcinków bajki, bo jest za brutalna, żebyśmy
pozwalali mu ją oglądać, a mimo to trzyma go od dawna sympatia dla
tego bohatera, sam taki torcik wybrał. Dla niego tort to prezent,
przeżywa wygląd, dmuchanie świeczki, ale jedzenie to już
bezsensowny i zbyteczny punkt.
Nie zniknęłam, jestem. I nawet
nie, że nie ma o czym pisać. Ba! Nawet nie, że nie chce mi się
pisać. Tylko... komputera nie chce mi się włączać:-) Po pracy,
gdzie połowę czasu spędzam przed monitorem nabawiłam się awersji
do "ekranu".
Ponieważ nie mamy telewizji, komp
włączam tylko do oglądania raz na tydzień Karate Kid – synek
zaczął lekcje karate dla maluszków, z tatą. Takie prawdziwe są
dopiero dla 6 latków, teraz to bardziej wspólna zabawa i rozwój
ruchowy.
Jesteśmy po 2 z miliona
wiosennych imprez u nas, po 2 odwiedzinach u znajomych, po licznych
spacerach bo łaska nieopisana się stała i słońce raczyło
wyglądnąć zza mgieł, które ciągnęły się już tyle dni.
Jest
dobrze.
Imprezy urodzinowe Józka mieliśmy
dwie. Raz z "bandą" z przedszkola i rodzicami z
rodzeństwem tej świętej czwórki. Rozłożyliśmy im miasteczko
lego. Pół godziny przetrwało, potem zaczęły się pomysły nie z
tej ziemi :-) Druga impreza była z chrzestnymi, ich dzieciakami i
dziadkami. Synek przeszczęśliwy. Sprzątania po imprezie więcej
niż przed;-)
Wszystkiego najlepszego dla Józka! Sto lat ☺
OdpowiedzUsuńDziękujemy:-)
Usuń