Stało się. Chodzę z ogromną
torbą do biblioteki wypożyczyć książki. Mam ich 16 do
zmieszczenia. 8 dla mnie, 8 dla Józka, 8 dla Zosi. Maksymalnie 8
książek można wypożyczyć, a że mieszkamy daleko od Książnicy
Beskidzkiej z której korzystam, zawsze idę na maksa z
wypożyczaniem.
Dla mnie dużo polskich autorów
(poznaj konkurencję): Joanna Chmielewska, Nikodem Pałasz, Marta
Guzowska (archeolog pisząca kryminały – archeologia to był mój
pierwszy pomysł na studia, potem architektura, a potem prawo,
skończyłam całkiem gdzie indziej)*. A do tego Stieg Larsson i 2
część Millenium oraz jeszcze nieznana mi Liza Marklund.
Natomiast dla Józia tym razem
wypożyczyłam głównie książki dla rozrywki, a nie rozwoju.
Staram się zachowywać między tymi pozycjami równą proporcję,
ale oczywiście pozycje płytkie i modne są bardziej rozchwytywane niż te uczące,
więc jak tym razem dopadłam je w bibliotece, to mu wypożyczyłam. Zosia ma za
to bardzo babskie książeczki z twardymi kartkami – po Józiu ma pełno
książeczek chłopięcych, więc jak jej już coś wypożyczam, to
dla równowagi biorę „dziewczyńskie” książeczki.
Zosia i jej książeczki
Józio i jego książeczki
*główny bohater, antropolog Mario narzeka na to, że powinien chyba nosić koszulkę z napisem "w dzieciństwie chciałem być archeologiem", tak często to słyszy ;-)
Będzie co czytać całą jesień ☺
OdpowiedzUsuńDokładnie trafiłaś - książki wypożycza się na 1 miesiąc, ale 2 razy można telefonicznie przedłużyć wypożyczenie i dokładnie tak robimy (z połowę moich książek czyta moja Mama, czasami ciotka, więc idą w świat w tym czasie). Tak więc to jesienna porcja literatury :-)
UsuńU mnie niestety można wypożyczyć tylko 5... zawsze biorę maxa :)
OdpowiedzUsuń:-) :-) :-)
Usuń