Śmiech losu. Nie lubię gotować.
Wydaje mi się, że nie jestem w gotowaniu marna, ale ponieważ nie jest to moja pasja, to na pytanie „czy umiesz gotować”, odpowiadam „nie,
bo nie lubię”. Za to kocham pisać! No i wzięłam udział jak
dotąd w 4 konkursach pisarskich nie licząc konkursu na blog roku
(ale tam się liczy też/przede wszystkim umiejętny social media marketing, a tym się
wcale nie zajmuję bo piszę tylko dla pisania) i co? Dupa! Nic nie
wygrałam, za to jeden jedyny raz wzięłam udział w konkursie na
przepis kulinarny, tylko dlatego że tak straszny mam niedosyt
podróży (a za 1 miejsce był rejs do fiordów) i co? Na podium, 3
miejsce. Zestaw garów. Buahaha!
A oto mój przepis. Być może
taki przepis istnieje, ale nic mi o tym nie wiadomo (przy miliardzie
blogów i programów kulinarnych na pewno istnieje), wedle mojej
wiedzy, ja go wymyśliłam:
TARTA ZE SZPINAKIEM I GRZYBAMI
200
g ciasta francuskiego
2
doże cebule
różne
grzyby (pieczarki, kurki)
masło
(do smażenia)
pomidorki
koktajlowe
1
op. szpinaku mrożonego
1
całe jajko i 3 żółtka
1
opakowanie sera feta (preferuję półtłusty)
duże
opakowanie śmietany 12%
3
ząbki czosnku
gałka
muszkatołowa
tymianek
oliwa
z oliwek
do
smaku: pieprz, sól
Ciasto
francuskie rozkładamy na blachę wraz z papierem, nakłuwamy
widelcem i na ok 8 minut wsadzamy do piekarnika nagrzanego do 180st;
Cebule
obieramy, drobno kroimy, smażymy na masełku;
Grzybki
smażymy na masełku;
Szpinak
podsmażamy na masełku, kiedy cały jest rozpuszczony dodajemy 3
żółtka i 1/2 śmietany, sól pieprz do smaku, mieszamy aż masa
będzie jednolita.
Miksujemy
opakowanie sera feta z pozostałą 1/2 śmietany, 1 całym jajkiem
i 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej.
Pomidorki
kroimy na pół, skrapiamy oliwą z oliwek, obsypujemy tymiankiem.
Drobno
kroimy 3 ząbki czosnku, delikatnie go podsmażamy.
Kładziemy
warstwowo:
na
ciasto francuskie równo rozkładamy usmażoną cebulę, na nią
warstwa masy ze szpinakiem, następnie warstwa zmiksowanego sera feta, całość obsypujemy grzybami, na górę rozkładamy
pomidory, a między nimi sypiemy czosnek.
Tartę bardzo polecam, na obiad
(na ciepło), piknik (na zimno) i jako drugie „ciasto”. Uwierzcie
mi, że przyjemniej jest kiedy jedno ciasto na spotkaniu jest na
słodko, a drugie w wersji pikantnej. A grzybki tak pięknie
pachną....
Wyobrażam sobie, jak mój by się śmiał, gdybym wygrała w takim konkursie!:-) Gratulacje!
OdpowiedzUsuńDziękuję, choć nie wiesz ile bym dała, żeby to jednak była kategoria: powieść kryminalna:-) pozdrawiam
Usuń