„Życie
to sztuka wyboru. Moje wybory, to moje życie. Nie jest złe, czasami
bardzo je lubię. A czasami myślę, że gdybym wiedziała to co
teraz wiem... Myślę sobie, że ze swoich decyzji zadowoleni są
tylko skrajni optymiści i ludzie bez wyobraźni. Pierwsi mają we
krwi wrodzoną znieczulicę, a drudzy nie dostrzegają alternatywy.
Jednym i drugim jest łatwiej – nie kotłują im się w głowie
myśli kradnące sen i radość z życia.
Aktorka
Anne Hathaway powiedziała, że umysł raz poszerzony nigdy już nie
wróci do swych pierwotnych wymiarów. Każde doświadczenie będące
konsekwencją każdego wyboru jest nauką, a dramatycznie złych
decyzji nie popełniłam. Jedyne co mogę sobie zarzucić, to brak
odwagi. Tkwi we mnie potrzeba rozwoju, ponadprzeciętności, tkwi we
mnie jednak też szarość, samookaleczanie duchowe
wypominaniem sobie złego wrażenia jakie mogłam na kimś zrobić.
Ale
po kolei. Zacznijmy od etapu, życia na którym jestem teraz.
Powiedzmy, że nazywam się Emilia Paprotna. Mam 28 lat, bardzo
fajnego męża, z którym kłócę się jak opętana, tylko, dlatego,
że oboje jesteśmy zbyt podobni momentami do siebie, jestem w 17
tygodniu chcianej, aczkolwiek i tak zaskakującej ciąży. Pracę mam
taką jaką chciałam. Wreszcie – po długim czasie szukania
własnego sposobu na życie. W kontekście tego co robię (zajmuję
się rozwojem ludzi) dotychczasowe doświadczenie nie jest stratą
czasu. W zawodzie pracuję od niecałego roku, więc dalej mam
totalne poczucie rozwoju, jednocześnie widzę, że coraz więcej
znajomych ma już wyższe, managerskie stanowiska. Oczywiście nie
mają tego za darmo – kosztem czasu wolnego, szczęścia w związku,
rodziny, ale... Jestem ambitna i czuję oddech biegnącego czasu i
nie spełnionej kariery.
Na
podstawie dotychczasowego życia wiem, że mam pecha do właśnie
zamkniętych biur, loterii, czerwonego światła i wszystkiego co się
da, poza ludźmi. Jak dotąd spotykałam na swojej drodze wielu
bardzo ciekawych ludzi i również od wielu osób uzyskałam jakąś
pomoc i niespodziewane wsparcie. Bilans się więc chyba zeruje :-)
Oczywiście
poza rodziną i zdrowiem, co jest w moim życiu najważniejsze?
Analizowanie i podróżowanie. Analizuję ludzi, siebie, miejsca,
reklamy – co się da. W końcu magister z porównawczych studiów
cywilizacji na UJ zobowiązuje do myślenia na zwiększonych,
wykańczających obrotach ;-)
Pamiętniki
pisałam zawsze. Ostatniej zimy paliliśmy nimi w piecu. Od 7 roku
życia, od dziecinnej kaligrafii. Zostały tylko wspomnienia z
sześciomiesięcznego pobytu w Rzymie, wakacji w USA i tyle, reszta w popiół. A potem
nastała przerwa. Za duże tempo życia – ja nie umiem pisać w
tzw. międzyczasie, w biegu. Więc już 3 lata nie pisałam – ani
fikcji ani pamiętników. Myślałam nawet, że może duchowa starość
i niemoc twórcza mnie dopadła, że zatraciłam ten mały, niezbyt
utalentowany, a jednak kreatywny pierwiastek we mnie. I na pewno coś
się zmieniło.”
Dwa
i pół roku minęło od czasu, kiedy to pisałam. Dobry, trudny
czas. Ktoś mi kiedyś powiedział, że trzydziestolatki to
najpiękniejsze kobiety -najbardziej świadome, umiejące
wyeksponować swoje atuty, najlepiej się ubierające, pewniejsze
siebie. Uwolnione od nastoletnich kompleksów. Pewnie nie dotyczy to
wszystkich, ale ja się podpisuję. Byłam jak „projekt-ja”, do
celu, do zaliczenia punkty rozwojowe we wszystkich obszarach życia.
Wszystko wyuczone, zaplanowane, wysoka poprzeczka wobec siebie i
innych. A teraz... Kilka kroków wstecz. Czas na obserwację.
Zwolnienie i zastanowienie, trochę zdrowego dystansu. Polecam.
Czas podsumowania.
Read more ...