To był cudowny weekend. Tak jak
lubię. Spotkaliśmy się ze znajomymi, pojechaliśmy na wycieczkę,
świeciło słonko, jedliśmy pyszności...
W piątek - w końcu weekend zaczyna się w piątek - miałam babskie spotkanie z koleżankami w Celna 10. Było super, zawsze brakuje nam czasu, żeby się nagadać "do syta". Wracając do domu ratowałyśmy dwie młode dziewczyny zatrzaśnięte w starej kamienicy. Nigdy się nie dowiemy, czy faktycznie były w tarapatach, czy to był jakiś żart/gra. Wieczorem z dzieciakami i mężem wybraliśmy się na koncert Riffertone pod CH Sfera w Bielsku-Białej.
Celna 10
W sobotę rano (dla nas oznacza to po 10) spacerowaliśmy w
Jaworzu koło tężni, a popołudniu odwiedziliśmy znajomych. Jak
już Wam wspominałam sobotnia impreza była pod znakiem sushi, które
uwielbiamy. Dzieciaki bawiły się na podłodze, a my się
objadaliśmy. Już dawno nie miałam okazji jeść takich pyszności.
Na dodatek zachwyciło mnie mieszkanie znajomych. Większość
znanych mi, budujących się czy remontujących młodych ludzi
zachowuje się asekuracyjnie i wnętrza wyglądają jak hotelowe
(brązowe meble, kremowe ściany, ewentualnie biały). Bo boją się,
że nawet gotowe aranżacje do „zapożyczenia” nie sprawdzą się
w ich wnętrzach. Bo oryginalny barwy szybciej się opatrzą. I
wszystko jest podobne. A tu nie – biały kamień, szare ściany,
kolorowe, mozaikowe kafelki. Jestem pod wrażeniem.
Tężnia Jaworze
Ustroń, edukacyjny plac zabaw
Ustroń Delicje
A wieczorem odwiedziliśmy
teściów. Tak więc, do domu w oba dni, wróciliśmy dawno po zmroku.
Nie było czasu na sprzątanie i zaleganie na kanapie, ale
naładowaliśmy baterie i świetnie się bawiliśmy.
Superowo :-)
OdpowiedzUsuń