Kilka dni wolnych od pracy, niby nic a
cieszy:) wspólny czas. Synek już wybrał wakacje;) – ni jak nie w naszym
budżecie, ale może kiedyś się uda tam pojechać. Czytamy - razem komiksy Kaczora
Donalda, a ja sama w "tzw. międzyczasie" mój prezent gwiazdkowy książkę
o Hygge, spacerujemy, bawimy się. Jak zawsze chętnie wracamy do domu z naszych
cotygodniowych wycieczek.
Wczoraj był basen w hotelu Gołębiewski w
Wiśle i spacer całą rodzinką koło tężni w Jaworzu. A przed wczorej i dzień
wcześniej (i kolejny) sptkania z przyjaciółmi, w końcu okres międzyświąteczny
to TAKI czas;) Już to jak spędzamy święta jest „TYPOWE” dla nas – jest czas dla
szerzej rozumianej rodziny, czas dla przyjaciół, czas na podróż w stronę słońca
i zabawy na sankach oraz czas na pobycie poprostu ze sobą w domu. Jesteśmy razem i uwielbiamy łączyć
spontaniczne niespodzianki z przyjemnymi rytuałami urozmaicającymi dni.
Celebrujemy życie.
Hygge to
nowomoda, dla mnie socjologa, kolejne słowo, które przebło się do mass mediów i
stało się modą. Troszkę mnie zawsze drażni jak świat odkrywa oczywistości,
jednak może dobrze sobie zwłaszcza o takiej oczywistości przypomnieć? Bo hygge
znaczy cieszenie się drobiazgami, życie momentami, wspólnotę i optymizm. Oto
moje hygge:
Chwile sam na sam z mężem (najczęściej jak reszta zaśnie, a my jeszcze nie padniemy). Często wybieramy film (nie mamy telewizji, ale to teraz żaden wyczyn, kiedy pawie każdy ma internet), robimy sobie popcorn, zawijamy się w koce i odpoczywamy.
Nasza biblioteka (a między książkami stara porcelana).
Nasza biblioteka (a między książkami stara porcelana).
Ja i mój świat - czyli samorozwój i literatura. Tu mój ulubiony sernik z gorzką czekoladą się załapał i łoś w ręcznie szydełkowanym sweterku przez moją mamę chrzestną.
Sevilla
Albumy z podróży ocieplają nam wspomnienia cały rok. Świece, aromatyczne koktejle i ulubiona czekolada Lind też umilają czas.
Sevilla
Albumy z podróży ocieplają nam wspomnienia cały rok. Świece, aromatyczne koktejle i ulubiona czekolada Lind też umilają czas.
Wybieramy, planujemy, marzymy, odliczamy do wakacji. To synek w szarym listopadzie z katalogiem z biura podróży.
Ulubione pierwsze dania i drugie danie mojej Zosi (2 latka i słabość do pomidorówki i zupy z czosnkową, swojską kiełbasą). Raz na czas robię jej tę przyjemność.
Kominek, świece, obrazek z Amalfi z Vespą, bukiet z szyszek z ogrodu, troszkę antyków (fragment ozdobnej dmuchawy do kominka załapał się na zdjęciu). Prawie każdy przedmiot w naszym domu jest z charakterem;)
Światełka, świece, barwy i muzyka.
To nie świąteczna dekoracja, część lampek towarzyszy nam cały rok.
Latem na stawie w ogrodzie kwitną nenufary, zimą częściowo zamarznięty też ma urok.
Labradorka i rybki, bez naszych zwierząt rodzina jest niepełna
Przyjaciele i paczka znajomych, systematycznie zapraszamy gości i często też chodzimy w odwiedziny. Lubimy żyć stadnie:) ostatnio dodatkiem do spotkań są planszówki (tu Cludeo).
Elementem naszego hygge jest umiarkowana ekologia. Co mam na myśli? Najlepiej przykładem: w Sylwestra palimy zimne ognie, nigdy fajerwerki, a dzieci wiedzą, że sztuczne ognie straszą zwierzęta, a przecież mieszkamy pod górami, gdzie echo zdwaja efekt.
Ważny moment to wieczorna modlitwa, kiedy Józio i Zosia mówią Aniele Boży modlitwę, a później dziękują Jezusowi, za to co fajnego spotkało ich w danym dniu. To troszkę też rodzicielska psychologia, ucząca dzieci zapamiętywać i koncentrować się na tym co dobre w życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz