Czas świąt Bożonarodzeniowych zastąpił czas karnawału. Naturalna choinka dokonała żywota, jeszcze towarzyszy nam sztuczna, ale to już nie to. Jednak pozostało mi jeszcze jedno wspomnienie, którym chciałabym się z Wami podzielić.
Świąteczny jarmark w Krakowie kojarzy mi się z moją obroną pracy magisterskiej, którą z powodu stypendium w Rzymie zdawałam dopiero w grudniu. Było wtedy jak z pocztówki – biały świeży puch i słońce. Magisterka (pomijając gigantyczny stres przed), okazała się samą przyjemnością, mówiłam o swojej pasji – socjologii turystyki i w rezultacie nasłuchałam się komplementów o erudycji i umiejętnościach prezentacji, a że moja szalona rodzinka wykorzystała pobyt w Krakowie jako pretekst do wycieczki, wszyscy się ululali na wesoło grzańcem galicyjskim, zwłaszcza bardzo wstrzemięźliwa babcia. Chichotała jak pensjonariuszka:-)
Świąteczny jarmark w Krakowie kojarzy mi się z moją obroną pracy magisterskiej, którą z powodu stypendium w Rzymie zdawałam dopiero w grudniu. Było wtedy jak z pocztówki – biały świeży puch i słońce. Magisterka (pomijając gigantyczny stres przed), okazała się samą przyjemnością, mówiłam o swojej pasji – socjologii turystyki i w rezultacie nasłuchałam się komplementów o erudycji i umiejętnościach prezentacji, a że moja szalona rodzinka wykorzystała pobyt w Krakowie jako pretekst do wycieczki, wszyscy się ululali na wesoło grzańcem galicyjskim, zwłaszcza bardzo wstrzemięźliwa babcia. Chichotała jak pensjonariuszka:-)
Potem byłam tu przy okazji studiów podyplomowych i… myślałam jak przeżyć między budami. Rynek był cały w lodzie. A tym razem… Tym razem trafiłam na Jarmark przy okazji ostatniego zjazdu szkoły Coachow. Plus 10 stopni! I jaki napięty grafik towarzyski! A w międzyczasie jeszcze trzeba się uczyć, bo to zjazd z testem i czytaniem ludzi :)
Droge Miasto Kraków, do zobaczenia!
Znowu napisałam tu kolejny rozdział swojego życia…
Ach... Przecież był jeszcze świąteczny jarmark w Wiedniu, ale to inna opowieść...
.Ach... Przecież był jeszcze świąteczny jarmark w Wiedniu, ale to inna opowieść...
.
.
.
.
.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz